Tytuł: Mars atakuje! Legendarna radiowa "Wojna światów" i panika, której nie było
Autor: Polskie Radio/Michał Czyżewski
Źródło: https://polskieradio24.pl/artykul/3333609,mars-atakuje-legendarna-radiow...
Data publikacji: 30.10.2025
30 października 1938 roku słuchowisko "Wojna światów" miało wywołać masową panikę amerykańskich radiosłuchaczy, którzy uznali, że fikcyjny najazd Marsjan dzieje się naprawdę, zaś audycja to relacja na żywo z autentycznej wojny. W tej anegdocie jest ziarno prawdy, ale poza tym to po prostu tworzony przez lata zbiór zmyśleń i przekłamań.
[...] Pomysł Orsona Wellesa na radiofonizację "Wojny światów" był naprawdę nowatorski. Po wstępie, który był wierną parafrazą początku powieści, pierwsza odsłona dwuczęściowego spektaklu przyjęła formę niespotykaną do tej pory na antenie. Część ta była skonstruowana tak, jak typowy wieczorny program radiowy z muzyką, który co pewien czas przerywany jest serwisem informacyjnym. Lecz w "Wojnie światów" depesze dotyczyły wydarzeń, o których opowiadał literacki pierwowzór.
Reżyser przerobił tutaj część powieści Wellsa na półgodzinny paradokument, a jego dramaturgię oparł na kolejno napływających, coraz bardziej niepokojących "informacjach", których część miała formę dramatycznych relacji na żywo w wykonaniu fikcyjnego reportera radiowego. Ponadto Welles przeniósł fabułę z Wielkiej Brytanii do Ameryki, uwspółcześnił również czas akcji i umieścił ją precyzyjnie w dniu emisji słuchowiska - 30 października 1938 roku.
Spektakl rozpoczyna "doniesienie" o niezwykłych eksplozjach na Marsie, a potem pozornie niezwiązana z nimi wzmianka o upadku niezidentyfikowanego obiektu na farmę Grovers Mill w New Jersey. Następnie pojawia się scena z korespondentem radiowym, który został wysłany na wspomnianą farmę, by opisać pierwszy kontakt ludzi z obiektem, który okazuje się pozaziemskim statkiem kosmicznym. Gdy z pojazdu wypełzają dziwne "potwory" i za pomocą nieznanej broni dokonują spopielenia ziemskiego komitetu powitalnego, reporter wpada w panikę, a sygnał zanika.
Wtedy pojawia się kolejny "serwis informacyjny" pełen przerażających wiadomości o postępach morderczej inwazji kosmitów i daremnych próbach powstrzymania jej przez amerykańską armię. Napięcie rośnie aż do sceny kulminacyjnej, w której jeszcze jeden reporter opisuje przerażonych mieszkańców nowojorskiego Manhattanu, uciekających przed monstrualnymi kroczącymi maszynami kosmitów, rozpylającymi trujący gaz. W pewnym momencie dziennikarz zanosi się duszącym kaszlem i milknie. I to jest czas na pierwszą przerwę w słuchowisku.

Orson Welles przy pracy w studiu CBS Radio, 31.10.1938 r. Fot. domena publiczna
Druga część spektaklu jest już konwencjonalną realizacją dramatyczną i skupia się na losach jednego z mężczyzn ocalałych z rzezi, a także sytuacją planety Ziemia pod marsjańską okupacją. Rzecz, podobnie jak w powieści Wellsa, kończy się pokonaniem najeźdźców, ale nie przez ludzi, tylko przez zarazki, na które kosmici nie byli uodpornieni.
Oprócz początkowej zapowiedzi słuchowiska w trakcie spektaklu jeszcze trzy razy pojawiały się standardowe formuły CBS z informacją o programie. Już po zakończeniu "Wojny światów" pojawiło się jeszcze krótkie wystąpienie gospodarza audycji, który wyjaśnił, że słuchowisko to było radiowym odpowiednikiem założenia na siebie prześcieradła i wyskoczenia zza rogu z okrzykiem "buuuu!". W końcu 30 października to przeddzień Halloween.
Narodziny mitu...
[...] Część słuchaczy, zdezorientowana stylem "najnowszych doniesień", była przekonana, że inwazja pozaziemskich agresorów rzeczywiście miała miejsce, a zaaranżowane przez Wellesa sceny z postaciami reporterów to autentyczne relacje nadawane z miejsc lądowania kosmitów.
Na komisariatach policji, w redakcjach gazet oraz w siedzibie samej CBS rozdzwoniły się telefony od zaniepokojonych słuchaczy. Jak to możliwe, by kilka tysięcy osób nie wiedziało, że słucha adaptacji powieści fantastycznej? Jedna z teorii zakładała, że przestraszeni Amerykanie zaczęli słuchać "Wojny światów" dopiero od pewnego momentu, w związku z czym nie słyszeli zapowiedzi spikera.
Zdjęcie z próby audycji "Wojna światów" w stacji CBS Radio. Fot. domena publiczna
[...] Śmierci spowodowane przez słuchowisko Wellesa to jeden ze stałych elementów legendy radiowej "Wojny światów". Mówiło się (i powtarza się do dziś) o zawałach serca oraz samobójstwach popełnionych pod wpływem przerażających wiadomości o inwazji. Przede wszystkim zaś od samego początku utrzymywano, że kilka milionów Amerykanów wpadło w panikę i albo tłumnie wychodzili na ulice, albo wręcz przeciwnie - zamykali się w domach, by schronić się przed chmurą marsjańskich gazów bojowych. [...] Czasem opowieść o reakcji słuchaczy obrastała w nowe sensacyjne elementy, a powtarzana jako anegdota stawała się podatna na rozmaite modyfikacje. [...]
...i obalanie mitu
Anegdoty o masowej panice wywołanej "Wojną światów" nie weryfikowano przez całe dekady. W związku z tym została milcząco zaaprobowana jako prawdziwa wersja zdarzeń i jako taka znalazła się zarówno w popularnych, jak i naukowych opracowaniach.
[...] Dopiero 75 lat później historycy mediów Jefferson Pooley and Michael J. Socolow postanowili rzetelnie zbadać zachowane dokumenty i relacje z epoki. Okazało się, że opowieść o panice czy choćby niepokoju milionów radiosłuchaczy były mocno przesadzone. W istocie, jak konkludowali autorzy opracowania, "prawie nikt nie dał się nabrać".
[...] Większości elementów, z których składał się mit "masowej paniki", nie udało się potwierdzić. Szpitale nie przyjęły większej liczby pacjentów niż zwykle. Nie udokumentowano żadnej śmierci mającej związek z reakcją na audycję. Nie obserwowano żadnych ruchów mas ludzkich. Telefony od przestraszonych ludzi były jedynym wyrazem niepokoju, który dopadł niektórych radiosłuchaczy. Choć były ich tysiące, to, rozproszone w populacji USA liczącej wówczas niemal 130 milionów obywateli, były zaledwie drobną niedogodnością służb porządkowych. Gdyby nie nadgorliwość policji, być może również prasa nie rzuciłaby się tak na tę sprawę.
Więcej faktów oraz przyczyn narastania mitów wokół słynnego słuchowiska poznacie w całym artykule na PolskieRadio24.pl
Brak komentarzy